Woodstock 2013

Hej!

W tym roku postanowiliśmy wspólnie wybrać się na przystanek Woodstock, na który Piotrek przez ostatnie kilka lat wybierał się samotnie. Ekipa wzbogacona została została o postać Kamila – znana niektórym jako 'tak, ten Kamil z boiska’. O ile Kamil jest weteranem wyjazdów wędkarsko kajakowych i niejedną noc (i dzień) przespał pod namiotem to sakwy były dla niego nowym wynalazkiem. Co by jednak nie było wspólnie przetrwaliśmy momentami zatrważającą ilość kilometrów.

To miał być bardziej zorganizowany wyjazd, z przygotowaną mapą na noclegów i miejsc obiadowych. Jak nietrudno się domyślić rzeczywista trasa z zaplanowaną miała wspólny tylko kierunek i zwrot. Nie mniej jednak dla zainteresowanych warto pokazać skalę zmian zostawiając mapkę z planowaną trasą


View Woodstock in a larger map

Realna trasa będzie widnieć na końcu relacji.

A wszystko zaczęło się… w Bydgoszczy do której zawiózł nas znany niektórym z dowcipu ranny pociąg. Piotrek czekał już na nas na stacji więc nie zostało nam nic innego do roboty niż klasycznie rozpocząć wycieczkę od honorowej rundki wokół miasta (warto nadmienić, że każda z tych honorowych rundek jest w rzeczywistości cichym szukaniem najlepszej drogi ewakuacji z większej metropolii jednak nazywanie tego rundą honorową ujmuje nam nieco chaotyczności).

zraszacz
Bydgoskie zraszacze – wspaniały wynalazek, doskonale schładza nie mocząc ubrania. Grzechem byłoby nie skorzystać.

W drodze łapie nas Letni Deszcz, ograniczając widoczność do trzech metrów dodaje nam parę kilogramów wody do ubrań by zwiększyć naszą prędkość na zjazdach. Szczęśliwie trwa niezbyt długo chociaż z opadami dane nam będzie walczyć jeszcze wiele razy.

Pierwsza rozwałka ma miejsce w Nakle nad Notecią
naklo

Gospodarz wita nas za Nakłem przypominając o zbliżającym się wieczorze.
gospodarz

Po odwiedzeniu sklepu w Łobżenicy i zaopatrzeniu się w jedzenie ruszamy w kierunku Jeziora Sławianowskiego gdzie zaplanowaliśmy pierwszy nocleg. Na miejscu zastajemy idealne miejsce na namiot oraz paru niedobitków korzystających z ostatnich chwil słońca pluskających się w wodzie. Teren nie jest w żaden sposób ogrodzony zatem uznajemy miejsce za dobre i dołączajamy do grupy pływaków

plywak

Kiedy słońce zaczyna zachodzić ludzie uciekają do swoich domków, a my zaczynamy stawiać własne
namioty

jezioro

Aby wczuć się w klimat podróży rozpalamy małe ognisko i przygotowujemy obiad kiedy nagle niemalże zza krzaka pojawiają się na naszych plecach trzy postaci – dwóch dobrze zbudowanych facetów oraz pana, który jak się okazało jest właścicielem tego terenu. Wyjaśnia nam że poluje jedynie na irytującą młodzież, która regularnie przychodzi i zaśmieca jego zejście nad jezioro. Po krótkiej rozmowie dostajemy zgodę na pozostanie na terenie pod warunkiem zostawienia miejsca w takim samym stanie jakim je zastaliśmy. Poszukiwana młodzież pojawia się w okolicach 2 w nocy jednak speszona naszą obecnością postanawia opuścić swoją miejscówkę. Oprócz ludzi zostajemy też nawiedzeni przez burzę która zalewa namiot Kamila, zmywa resztki naszego ogniska, zaś zeusowe pioruny uderzają w okoliczne drzewa. Wody pod moim namiotem jest tyle, że po zsunięciu się z karimaty mam przyjemność spania na łóżku wodnym.
ognisko2
ognisko2

Rano wita nas nieśmiało lekki deszcz jednak widząc, że już bardziej dopiec nam nie może rozpływa się w czasie. Śniadanie jemy na przystanku oddalonym o parę kilometrów od noclegu. Udajemy się do Piły przez Krajenkę jadąc drogą 188. W Pile jemy obiad klasycznie objeżdżając miasto na wiele różnych sposobów szukając odpowiedniego lokalu. Miasto żegna nas mżawką lecz słoneczna reszta dnia szybko wypiera te przykre wspomnienia.
Lokalnymi drogami udajemy się przez Trzciankę do Gajewa gdzie mieliśmy zamiar skorzystać z usług promu by przedostać się na drugi brzeg Noteci. Okazuje się jednak, że prom pływa jedynie do 16 zostajemy zmuszeni udać się drogą-skrótem przez Czarnków. Zamysł wyjazdu był taki, że śpimy na dziko lecz podczas jazdy za Czarnkowem pojawia się rowerzysta, który przekonuje nas, że tereny są na tyle atrakcyjne turystycznie, że okoliczne władze postanowiły wybierać się na leśne wycieczki i karać ludzi z namiotem w krzakach więc decydujemy się na cywilizowany nocleg. Najbliższy camping znajduje się w Lubaszu do którego się udajemy.

przejazd

Mimo ładnej pogody taszczymy ze sobą sporo przemoczonych rzeczy więc na campingu tworzymy misterną konstrukcję z ekspanderów i rowerów pełniącą funkcje zarówno obronne jak i utylitarne
suszenie

Do Kostrzyna mamy około 150km. Piotrek, jako zwycięzca woodstockowego konkursu, ma możliwość spotkania się z Owsiakiem i zwiedzenia przystanku od kuchni musi stawić się na przystanku o 14 stąd też jego decyzja o wcześniejszym wyruszeniu z naszego obozu. Z Kamilem mamy do niego dołączyć pod koniec dnia. Niestety dolina rzeki nawiedzana jest przez silne wiatry utrudniające nam jazdę, rekompensujemy więc to sobie zatrzymując się przy każdej mijanej miejscowości
sen
Podczas podróży, w krzakach, udaje nam się dostrzec stary, zaniedbany cmentarz, wiele napisów na resztkach nagrobków jest zapisana w języku niemieckim i angielskim zaś daty mówią o czasach przedwojennych
cmentarz

Odwiedzamy kolejno Wieleń, Drezdenko i obiadowy Gorzów Wielkopolski przemieszczając się drogami 181 i 158.
gorzow

Będąc w Gorzowie jesteśmy zmuszeni zapalać lampki i uzbroić się na podróż nocą. Szczęśliwie zgodnie z opisem Piotrka przez większość trasy 132 do Kostrzyna obok jezdni znajduje się szlak rowerowy. Niestety droga jest nieoświetlona, a ruch dość duży z powodu zbliżającego się wydarzenia. Droga przedziera się przez pola, wsie i lasy zaś godzina coraz późniejsza, decydujemy się jednak, że mimo późnej pory dotrzemy do Kostrzyna choćby na 2 w nocy.

Ostatecznie docieramy do Kostrzyna w środku nocy bliżej świtu niż zmierzchu, wykończeni lecz szczęśliwi. Energii dodają gratulacje z specjalnie zwalniających obok nas samochodów. W półśnie przedzieramy się przez fale ludzi w okolicach przystanku i rozbijamy się z dala od scen i pól namiotowych niedaleko sąsiadujących obok fabryk.
Wymarzony widok z namiotu:
widok

Rano spotykamy się z Piotrkiem, Gosią – siostrą Piotrka i naszą czytelniczką oraz jej chłopakiem Tomkiem. Przez resztę dni chodzimy na koncerty, rozmowy z ludźmi, stacjonarnie kręcimy kilometry i zanurzamy się w klimat imprezy. Jest naprawdę bardzo pozytywnie!
wood1
wood2
wood3
wood4
wood5

W tłumie niestety dość ciężko się znaleźć, a lokalizacja naszego namiotu dodatkowo utrudnia spotkania. Następnym razem trzeba będzie rozbić się w lepszym miejscu! Jako, że jesteśmy ograniczeni limitem czasowym, który nakazywał powrót na poniedziałek, decydujemy się z Kamilem na powrót niedzielnym pociągiem z Zielonej Góry do której dystans wynosił 160km. Pociąg o 16 więc wybraliśmy bezpieczniejszą opcję wyruszenia w sobotę, stąd też przegapiliśmy ostatni dzień imprezy. Ruszamy w drogę powrotną pokonując część już znanej nam trasy 132 do Gorzowa lecz tym razem w Witnicy odbijając na południe. Drogą 138 przez Sulecin jedziemy za Torzym gdzie rozbijamy namiot w środku lasu, po drodze odwiedzamy jezioro pozbawione nazwy, tuż pod Sulecinem gdzie po słonecznych dniach jest szansa na kąpiel.

namiotlas
ambona

O ile podczas samego przystanku było niesamowicie ciepło to natychmiast po jego zakończeniu pojawiają się deszcze i burze. W średniej pogodzie przedzieramy się przez drogę 138, która częstuje nas na zmianę dziurami, szutrem, betonowymi płytami, kostką. Sporo atrakcji jak na drogę wojewódzką! W Osiecznicy deszcz niemalże zrzuca nas z rowerów dlatego chowamy się na przystanku gdzie rozmową częstują nas mocno wczorajsi tubylcy. Resztę drogi pokonujemy zmęczeni pogodą i ogólnymi warunkami tylko po to by na miejscu dowiedzieć się, że oczekiwany przez nas pociąg na rezerwacje na miejsca rowerowe. Wymusza to na nas pozostanie na jeszcze jedną noc w Zielonej Górze. Sporo czasu zajmuje nam błądzenie po mieście szukając legalnego miejsca na namiot gdyż nie chcemy się za bardzo oddalać z tego miejsca. Campingi rozłożone są po przeciwnych stronach miasta. Kiedy wreszcie docieramy do jednego który przyjmuje ludzi z namiotem o godzinie 16:05 dowiadujemy się, że przyjmują gości do 16. Niesamowitym fartem, tylko dlatego, że pomagamy dwóm starszym kobietom z ich pomocą udaje się przekonać obsługę by zrobili dla nas wyjątek i wpuścili z płatnością z góry. Uf! Na polu oprócz nas jest też austriacko-niemieckie małżeństwo, które na emeryturze postanawia przejechać camperem przez Polskę, w której jedno z nich się wychowało oraz Niemca, hipisa w średnim wieku podróżującego po świecie w swoim samochodzie służącym mu zarówno jako środek transportu jak i mieszkanie podczas wyjazdów. Szczęśliwie noc mija bez deszczu, my zaś leniwie ruszamy przez miasto przejeżdżając przez parki i odwiedzając palmiarnie otoczoną parkiem winnym, zrobiła na mnie wrażenie!

palma

Udaje nam się załadować do pociągu, miejsc na rowery było rzeczywiście bardzo mało ale rekompensowały to warunki w jakich można było pokonać ten dystans, oczywiście żeby nie zepsuć wyrobionego wizerunku pkp automatycznie otwierane drzwi psują się w połowie drogi. Kolej nigdy się nie zmienia ;)

Trasa jaką pokonaliśmy:

View Woodstock 2013 R in a larger map
oraz galeria

Fajnie było się po raz kolejny wspólnie wybrać w dalszą podróż, zasmakować życia woodstockowicza, przeżyć mocne deszcze na trasie i parzące słońce na festiwalu, poznać naszą czytelniczkę i po prostu spędzić czas gdzieś indziej niż w sercu miasta. Jako, że w przyszłym roku również dobrym pomysłem byłoby ponowne zobaczenie się pod dużą sceną możecie być gotowi, że w następne wakacje prawdopodobnie pojawi się tu trasa z podobnym finiszem lecz innym przebiegiem ;)

pozdro!

About the Author

Hej!

W tym roku postanowiliśmy wspólnie wybrać się na przystanek Woodstock, na który Piotrek przez ostatnie kilka lat wybierał się samotnie. Ekipa wzbogacona została została o postać Kamila – znana niektórym jako 'tak, ten Kamil z boiska’. O ile Kamil jest weteranem wyjazdów wędkarsko kajakowych i niejedną noc (i dzień) przespał pod namiotem to sakwy były dla niego nowym wynalazkiem. Co by jednak nie było wspólnie przetrwaliśmy momentami zatrważającą ilość kilometrów.

Zapraszam do lektury relacji w 'Wyprawach’ albo dla bardziej leniwych pod linkiem: Woodstock 2013

About the Author

You may also like these

No Related Post